Czy w formacjach obronnych i specjalnych byliśmy świadkami równie dominujących i efektownych występów co w ataku? Na to pytanie odpowiedź znajdziecie poniżej...
Linia defensywna
Na plus
Fot. Dariusz Jacek, Interception. Mateusz Waniewski (29) wyjątkowo często przebywał zbyt blisko rozgrywającego.
W tej kolejce chcemy wyróżnić aż 3 zawodników. Dwóch z nich grało w meczu w Szczecinie, obaj z numerem 29. W Husarii najlepsze spotkanie w tym sezonie zaliczył Mateusz Waniewski. Raz po raz wywierał olbrzymią presję na rozgrywającym, raz udało mu się go powalić przed linią wznowienia akcji. Mimo, że to gabarytowo najmniejszy zawodnik swojego korpusu, to jednak świetny start i dynamika pozwoliła mu na częste wizyty na zapleczu Monarchs.
Z drugiej strony - #29 z Monarchs to co prawda nominalny LB, ale często ustawiał się na pozycji DE i dlatego wspominamy jego w tej grupie. Maciej Gromnicki również terroryzował linię ofensywną, również zaliczył powalenie rozgrywającego przed linią wznowienia akcji, a dodatkowo zdołał wybić piłkę zawodnikowi Husarii.
Ostatnim „na plus” w minionej kolejce był przedstawiciel Mustangs – Hubert Piórkowski. Defensywny liniowy z Płocka – niejako na przekór naszym słowom, że jego korpus jest najsłabszym w drużynie – pokazał świetną grę. Zaliczył 4 powalenia (w tym jedno przed LOS) i był najjaśniejszym punktem swojej formacji obronnej.
Na zero
Dobre zawody rozegrał weteran szczecińskich boisk – Maciej Felbur. Doskonale zapychał środkowe "gapy", a na podkreślenie dobrej gry zaliczył sack na rozgrywającym. To był chyba jego najlepszy mecz w tym sezonie.
Swoje aspiracje do tytułu najlepszego pass rushera zgłosił Patryk Kołodziej z Kraków Tigers. Nie był to może idealny mecz dla całej krakowskiej obrony, ale akurat Patryk zaliczył kolejny sack i ma ich już na swoim koncie 4.5 – co jest obecnie najlepszym wynikiem w Toplidze.
Na minus
O ile Maciej Gromnicki z Monarchs zaliczył świetny występ, tak niestety reszta z jego kolegów na linii wznowienia akcji miewała tylko przebłyski takiej gry, jakiej oczekiwaliby trenerzy. Gra biegowa Husarii w tym meczu zrobiła swój rekord sezonu, a amerykański biegacz Noah Whittle zaliczył świetną średnią: blisko 9 jardów zdobytych na bieg.
Linebackers
Na plus
Fot. Dariusz Jacek, Interception. Norbert Szczęsny (52) powalał praktycznie każdego zawodnika. Mało komu udało się uciec.
W ostatnich kolejkach może grał trochę mniej efektownie, jednak reprezentant Polski – Norbert Szczęsny z Husarii wrócił w wielkim stylu. Zanotował rekordowe 8 zatrzymań i prawie że perfekcyjnie kierował całą obroną. Świetny mecz Norberta, który indywidualnie zagrał swój najlepszy mecz w tym roku.
Po drugiej stronie boiska równie dobre zawody rozegrał Artem Nitiewski z Monarchs. Nie dość że był obecny praktycznie przy każdym ważniejszym zatrzymaniu szczecińskiej ofensywy, to na dodatek po jego mocnym uderzeniu, zawodnik gospodarzy stracił piłkę. Nie był to jego najlepszy mecz w tym roku, ale z pewnością po kilku słabszych występach pokazał, że jego forma wraca na właściwe tory.
Na zero
Najlepszy obecnie linebacker młodego pokolenia w PLFA – Igor Gierski z Mustangs, zaliczył kolejny dobry mecz. Dobrze organizował grę obronną swojego zespołu (co nie było trudnym zadaniem, bo ofensywa Tigers nie była zbyt wymagającym rywalem) i po raz kolejny był liderem w ilości zatrzymań. Zaliczył dodatkowo świetną akcję powrotną po odkopnięciu piłki przez graczy z Krakowa, niestety została ona cofnięta ze względu na przewinienie kolegów… Niemniej jednak, trenerzy kadry U-19 z pewnością cieszą się widząc grę tego chłopaka.
Na minus
Gra linebackerów drużyny Kraków Tigers była chyba najsłabszą w tym roku. Co prawda Lucian Carvahlo da Silva wypadł z nich najlepiej, to jednak marne to pocieszenie, bo poziom ich gry był naprawdę niski. Szczególnie zawiódł Jędrzej Jędrzejewski, który cały mecz zakończył z raptem 1 tacklem. To, że Mustangi praktycznie odpuściły grę biegową i grali większość akcji górą nie jest żadnym usprawiedliwieniem, szczególnie, że skrzydłowi z Płocka dużo piłek łapali właśnie w strefie krytej przez drugą linię obrony…
Defensive Backs
Na plus
Fot. Dariusz Jacek, Interception. Rafał Zawada (3) w tym dniu był praktycznie nie do przejścia.
W poprzednim podsumowaniu wyróżniliśmy zawodnika z Monarchs, w tym tygodniu również tak będzie. Rafał Zawada zagrał bardzo dobry mecz. Jako jedyny potrafił przykryć najlepszego skrzydłowego Husarii – Mateusza Dubickiego. Zdobył on co prawda przyłożenie, ale nie umniejsza to dobrej pracy Rafała. Jako safety biegał praktycznie po całym boisku co doprowadziło aż do 6 zatrzymań rywali.
Na zero
Ciężko ocenić grę kolejnych dwóch zawodników. Jednak z zupełnie innych powodów. Niemniej jednak, obu wyróżnimy na zero. Pierwszym z nich jest Jurek Wieczorek z Husarii. Nie miał on zbyt dużo pracy, bo rozgrywający Monarchs unikał jak ognia grania na jego stronę. Oczywiście, duża w tym zasługa szczelnego krycia szczecińskiego zawodnika. Nie mniej jednak, by znaleźć się „na plus” trochę w tym meczu zabrakło.
Drugim zawodnikiem, którego ciężko było gdzieś sklasyfikować był Michał Kasiński z Tigers. Chyba jako jedyny rzeczywiście pokazał, że chce mu się grać przez cały mecz i starał się być wszędzie (zaliczył 3.5 tackla), co oczywiście jest na plus. Z drugiej strony, wraz z kolegami ze swojego korpusu popełniał katastrofalne błędy przy kryciu skrzydłowych Mustangs. Ogólnie, mecz na zero z minusem, co na tle jego kolegów jest na pewno wyróżnieniem.
Na minus
Nawiązując do powyższego, musimy zganić grę defensive backs Kraków Tigers. Gubili krycie, pozwalali grać Mustangom mecz w iście sparingowych warunkach. Z pewnością Łukasz Kuroś, Daniel Wieczerzak czy Marius Rongve nie są zadowoleni ze swojego występu. Co prawda każdy z nich miał swój udział przy odzyskiwaniu piłki dla swojej ofensywy (Łukasz raz piłkę wybił, a Daniel i Marius wykazywali się refleksem i piłki nakrywali na ziemi) to jednak głównym zadaniem trzeciej linii obrony jest neutralizowanie akcji podaniowych. A to im zupełnie w tym meczu nie wyszło.
Formacje specjalne
Dziś dajemy żółtą kartkę dla kopacza Monarchs – Eryka Przepiórzyńskiego. Trzy razy podchodził on do kopnięcia i trzy razy spudłował. Dwa razy kopał z pola, raz po przyłożeniu i za każdym razem było coś nie tak. Monarchs mecz co prawda wygrali, ale gdyby Husaria zagrała trochę skuteczniej, to byłoby inaczej. I to właśnie z winy kopacza…