Z ostatniej chwili:

CENTRUM MECZOWE 19 maj, 2013 14:00

Kozły
Poznań
14
7 I 6
0 II 8
0 III 12
7 IV 7
- OT -
33
Devils
Wrocław
rozwiń ͮ
 

Nie taki Kozioł straszny...

Opublikowano dnia: 22 maj 2013 | Komentarze: 0

Jak się okazało, zespół z Poznania nie przeistoczył się nagle w drużynę gotową wygrywać z pierwszą czwórką. Na pewno nie jest nią bez Ivana Pavlovica.

Serb był od początku sezonu podporą nie tylko ataku, ale każdej formacji Kozłów. Tydzień po tygodniu jego akcje „robiły różnicę”. Przechwytywał podania (i zamieniał je na przyłożenia) w obronie, zdobywał jardy w akcjach powrotnych, a w ataku dzięki swojemu wzrostowi i umiejętnościom terroryzował obrońców. To ostatnie zobaczyliśmy w pełni po raz pierwszy dopiero dwie kolejki temu, przeciwko Eagels: gdy Pavlovic mógł wreszcie zagrać w duecie z potrafiącym daleko i celnie rzucać rozgrywającym, siał jeszcze większy postrach. Ze Steelers złapał już trzy touchdowny i to w tylko trzy kwarty. W meczu z Devils też wyglądał groźnie... ale stojąc linii bocznej w pomarańczowym kapeluszu zamiast kasku, nikomu nie mógł zagrozić.

Szybko do celu
Warto też pamiętać, że wrocławianie przyjechali do stolicy Wielkopolski czując, że nikogo nie muszą się bać. Tydzień wcześniej przekonująco rozprawili się z Seahawks Gdynia, dotąd najlepszym zespołem w Polsce. W Poznaniu rzadko grywa im się jednak łatwo, a poza tym rok temu o mały włos a przegraliby z Kozłami na własnym terenie (choć tam sytuacja była odwrotna: to Devils brakowało podstawowego rozgrywającego, a składzie gości znalazło się kilka amerykańskich wzmocnień). Tym razem od razu weszli w mecz pewnie i z jasno określonym celem: szybkie zdobycie punktów.

Sedrick Harris, rozgrywający Diabłów, od razu rozdzielał piłki między swoich skrzydłowych, ale nie rezygnował też z akcji biegowych. Już w drugiej akcji meczu zdobył tak 25 jardów. Dzięki podbitemu i szczęśliwie złapanemu przez Karola Pełechatego podaniu, goście znaleźli się na 10 jardów od pola punktowego, ale tam górą zaczęła być defensywa Kozłów. Nie pozwalała biegać z piłką, kryła przy podaniach. Ostatnie zresztą zamieniła na kolejny w tym sezonie przechwyt i sytuacja została wybroniona. Na boiska weszła ofensywa, która pod nieobecność Pavlovica stała się mocno jednowymiarowa. Lub nawet jedno-nazwiskowa: Jeff Legree w pierwszych ośmiu akcjach aż cztery razy decydował się pobiec z piłką sam. Wśród pozostałych czterech znalazły się na szczęście też dwa udane podania. Oba do Bartosza Trawińskiego i oba bardzo ładnie złapane. Szczególnie to drugie, już w polu punktowym, dające gospodarzom wczesne prowadzenie.

Ani drgnęli
W tym momencie wielu widzów mogło wierzyć, że czeka nas tego popołudnia niespodzianka lub bardzo wyrównane spotkanie. Zaledwie dwie akcje później zrobiło się jednak mniej optymistycznie dla gospodarzy: Devils po świetnej akcji powrotnej Austina Smitha i jednym podaniu Harrisa za plecy obrońców do Grzegorza Mazura mieli już remis. Kosztowny moment dekoncentracji, ale fani Kozłów nie musieli tracić nadziei. Wystarczyło przecież dotrzymać gościom tempa w zdobywaniu punktów. Legree już w dwóch kolejnych, szybko zakończonych puntami i stratą wielu jardów seriach przekonał się jednak, że łatwo nie będzie.

Defensywa poznaniaków stanęła na wysokości zadania raz, znów zatrzymując Devils na 30 jardzie przed własnym polem punktowym, ale w kolejnej serii prób wrocławianie dopięli swego. Dwa podania do Pełechatego, dobry bieg Xaviera Glenna i kilka akcji Harrisa wystarczyły, żeby ich zespół objął prowadzenie 14:7. Kozły miały po tej stracie 80 jardów do przejścia, ale małymi kroczkami, wybieganymi najczęściej przez Legree, doszli na 30 jard Devils. Tam bardziej od rozgrywającego gospodarzy popisał się Łukasz Lary, który przechwycił podanie Amerykanina w polu końcowym. Na szczęście dla zespołu z Poznania akcję cofnęła flaga, dająca im też pierwszą próbę i 15 jardów. Do przejścia został im najmniejszy dystans, ale Diabły pokazały Kozłom jak twardy jest środek ich linii (lub „kto ma mocniejsze rogi”). Szymon Adamczyk dominował w całym meczu i teraz był szczególnie jednym z tych, którzy zatrzymali te trzy akcje biegowe w środek. Nie pomógł nawet qb sneak, Devils ani drgnęli, pokazując czyja linia jest silniejsza.

66% przypadków
To był kluczowy moment pierwszej połowy (do której końca dominowały tylko obie defensywy, wymuszając punt za puntem) i jak się później okazało, meczu. Zaraz po przerwie Kozły miały co prawda jeszcze jedną szansę na poprawienie wyniku, ale jej też nie wykorzystały. Pomogli im nawet sami Devils, a dokładniej Adam Lary, który najpierw przejął długie podanie Legree, ale później tak długo szukał miejsca na udaną akcję powrotną, że wreszcie pozwolił sobie wyrwać piłkę w i jej posiadanie wrócili poznaniacy. Seria zakończyła się jednak tylko nieudaną próbą wykonania kopnięcia z pola. Wrocławianie natomiast... już jedną akcję później znowu punktowali. Wszystko za sprawą Xaviera Glenna, który popisał się kolejnym w tym sezonie długim biegiem, w którym wyrywa się z objęć obrońców, a później samotnie przebiega 60-jardów po przyłożenie. W całym meczu Kozły pozwoliły running backowi Diabłów na niewiele, ale ta jedna popisowa akcja wystarczyła, żeby zmienić przebieg spotkania.

Gospodarzą przytrafiła się po niej fatalna seria. Zły return po wykopie, brak jakichkolwiek zdobytych i punt w plecy własnego gracza na własnym 9 jardzie muszą kończyć się źle. Devils nie zmarnowali tych prezentów i szybko zamienili je na przyłożenie Dawida Tarczyńskiego. Kozły przegrywały po nim już 19 punktami, ale nie miały pomysłu jak to zmienić. Znów zostały im tylko biegi Legree, przez które pierwsze dwie linie obrony Diabłów były tak wyczulone na akcje biegowe, że za każdym razem, gdy z piłką miał pobiec ktoś inny niż rozgrywający, kończył bardzo szybko i źle. Tak było w serii, po której poznaniacy zatrzymali się na połowie boiska. Wrocławianie przejęli od nich piłkę po nieudanej czwartej próbie i znów nie potrzebowali wiele czasu, żeby zdobyć punkty. Pokazali akcję, którą grali już kilka razy w tym sezonie i w ok.66% przypadków kończyła się ona touchdownem. Grzegorz Mazur zbiegał do tyłu, żeby przejąć piłkę od Sedricka Harrisa, poczekać aż ten drugi pobiegnie do przodu i rzucić do niego długie podanie.  Tym razem nie wyszło im to idealnie, ale Kozły i tak nie były w stanie ich powstrzymać. To była pierwsza akcja czwartej kwarty, Diabły prowadziły 33:7.

Mecz w tym momencie rywalizacja właściwie się zakończył. Końcówka była podobnie chaotyczna jak ostatnie minuty pierwszej połowy. Tutaj dodatkową ciekawostką był co prawda zgubiony snap na własnym 10 jardzie Devils, po którym w ostatnich sekundach Kozły dorzuciły jeszcze jedno przyłożenie (1 jardowe podanie w czwartej próbie, było tym, czego zabrakło im w tym samym miejscu w pierwszej połowie). To wiele nie zmieniało w ogólnym rozrachunku. Goście byli lepszą i silniejszą drużyną, chociaż w pierwszej połowie można było się zastanawiać, czy gdyby Legree nie miał w swoim arsenale broni Pavlovica, to gospodarze nie prowadziliby znacznie dłużej. Jedno jest pewne, Serb jest im niezbędny, bo sam Legree z grupą polskich skrzydłowych może zapewnić parę udanych serii na mecz, ale na zespoły takie jak Devils, to będzie zdecydowanie za mało. No i co martwi, typowa dla poznaniaków gra biegowa nie istnieje już trzecie spotkanie z rzędu.


Trudno było się rozpędzić

Z Dawidem Tarczyńskim, skrzydłowym Devils Wrocław, rozmawia Adrian Fulneczek.

Wiedząc o zwyżkowej formie Kozłów, z jakim nastawieniem jechałeś do Poznania?
Nie ukrywam, że nie przepadam za graniem w Poznaniu. Kozły, to bardzo fizyczna drużyna, a wzmocnienie graczami importowanymi tworzy niebezpieczną mieszankę.

Rzeczywiście powoli się przeciwko nim rozkręcaliście...
Po takim zwycięstwie jak nasze z Seahawks trudno czasem rozpocząć mecz na odpowiednim poziomie koncentracji, co było po nas widać szczególnie w pierwszej kwarcie. Później na szczęście poprawiliśmy błędy.

W obu zespołach było mało gry biegowej, jeśli już ktoś biegał, to właściwie wyłącznie rozgrywający.
Rozgrywający Kozłów miał w pocketcie mało czasu więc uciekał na prawo i na lewo. Jeśli chodzi o naszego rozgrywającego, widać było, że gospodarze wiedzieli o jego kontuzji i bardzo często atakowali go nisko. Nie sugeruję im braku gry fair play, ale takie były fakty. Sedrick dlatego też nie mógł z początku się rozpędzić, a później m.in. nie chcąc narażać go na kontuzję postawiliśmy głównie na atak podaniowy.

Czyli Wasz tradycyjnie największy atut.
Jesteśmy drużynę głównie skupiającą się na podaniach chociaż akcji biegowych (a nawet siłowych biegów) w naszym rozbudowanym playbooku nie brakuje. Dotąd nie chcieliśmy ich jednak pokazywać, ale w zbliżających się derbach Wrocławia na pewno ich nie zabraknie.

Rozpędzić nie mógł się też Xavier Glenn, chociaż, gdy już urwał się obrońcą, to po pięknej akcji właściwie zmienił przebieg spotkania.
Rzeczywiście, to specyficzny typ biegacza, który lubi odbić się od kilku rywali zanim znajdzie sobie wolne miejsce do kontynuowania akcji. W tamtej sytuacji zobaczył je po lewej stronie, a jego przyłożenie ułatwiło nam sprawę.


Kozły Poznań - Devils Wrocław 14:33 (7:6, 0:8, 0:12, 7:7)

I kwarta
7:0 przyłożenie Jakuba Kłoskowskiego po 20-jardowej akcji po podaniu Jeffrey'a Legree (podwyższenie za jeden punkt Szymon Barczak)
7:6 przyłożenie Grzegorza Mazura po 50-jardowej akcji po podaniu Sedricka Harrisa

II kwarta
7:14 przyłożenie Sedricka Harrisa po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Dawid Tarczyński po podaniu Sedricka Harrisa)

III kwarta
7:20 przyłożenie Xaviera Glenna po 60-jardowej akcji biegowej
7:26 przyłożenie Dawida Tarczyńskiego po 1-jardowej akcji po podaniu Sedricka Harrisa

IV kwarta
7:33 przyłożenie Sedricka Harrisa po 50-jardowej akcji po podaniu Grzegorza Mazura (podwyższenie za jeden punkt Krzysztof Wis)
14:33 przyłożenie Bartosza Trawińskiego po 1-jardowej akcji po podaniu Jeffrey'a Legree (podwyższenie za jeden punkt Szymon Barczak)


Mecz obejrzało 400 widzów.

MVP meczu: Sedrick Harris  (rozgrywający Devils Wrocław)

Kto jest faworytem?

Przewidywania kibiców
Twoje przewidywania
DUŻA PRZEWAGA DUŻA PRZEWAGA
40% do 60% (114 głosów)

TABELA

Grupa Północna

p. ZESPÓŁ M Z/P +/- PKT
1. Seahawks 10 8/2 224 16
2. Eagles 10 7/3 235 14
3. Kozły 10 4/6 -32 8
4. Spartans 10 0/10 -513 0

Grupa Południowa

p. ZESPÓŁ M Z/P +/- PKT
1. Devils 10 9/1 267 18
2. Giants 10 8/2 360 16
3. Rebels 10 2/8 -251 4
4. Steelers 10 2/8 -290 4

Sonda

Która drużyna zajmie ostatnie miejsce premiowane awansem do play-offs?