W rozegranym w sobotę 14 maja meczu 7. kolejki Topligi drużyna Warsaw Eagles w derbach stolicy pokonała Warsaw Sharks 52:14.
Sobotni pojedynek dla obydwu klubów miał ogromne znaczenie i nie chodziło tutaj wyłącznie o prestiż. Eagles aby zachować przynajmniej matematyczne szanse na znalezienie się w pierwszej trójce drużyn, które po sezonie zasadniczym zapewnią sobie grę w półfinałach musieli ten mecz wygrać. Z kolei Sharks walczyli w tym pojedynku o jak najlepsze rozstawienie przed rundą dzikich kart.
Sharks zaskoczyli nas bardzo pozytywnie swoją grą. Prezentowali się solidnie, szczególnie w pierwszej połowie. Widać, że jest to dobrze poukładana drużyna, co wróży im dobrze na przyszłość.Tomasz Ochnio, skrzydłowy Warsaw Eagles
W dotychczasowych trzech starciach pomiędzy Eagles i Sharks za każdym razem górą byli zawodnicy najstarszego klubu w kraju. Jednak trzeba oddać Rekinom, że z meczu na mecz różnica w poziomie gry była coraz mniejsza i wydawało się, że sobotni pojedynek może być najbardziej wyrównany ze wszystkich dotychczasowych spotkań rozegranych pomiędzy tymi drużynami. Dodatkowo smaczku derbom Warszawy dodawał fakt, że przed sezonem wyróżniający się zawodnicy Rekinów postanowili zmienić barwy i przeszli do lokalnego rywala.
Przed takim meczem nikogo specjalnie nie trzeba było motywować. Stawka tego pojedynku oraz jego ciężar gatunkowy sprawiły, że na boisku Bemowskiego Ośrodka Piłki Nożnej, na którym rozgrywane było to spotkanie emocji i walki zabraknąć nie mogło.
Lepiej mecz rozpoczęli Eagles, którzy już na początku pierwszej kwarty wyszli na prowadzenie po przyłożeniu zdobytym przez byłego zawodnika Sharks Tomasza Ochnio. Skutecznie za dwa punkty podwyższył Andre Whyte i na tablicy wyników świecił się wynik 8:0 dla Orłów. Jednak Sharks nie zamierzali się poddać. W drugiej kwarcie, tuż przed polem punktowym Eagles, sprawy w swoje ręce postanowił wziąć rozgrywający Rekinów Giorgio Bryant, który po 9-jardowym biegu zdobył przyłożenie, a następnie był również autorem podwyższenia za dwa punkty i niespodziewanie był remis.
Ten stan nie trwał jednak długo. Końcówka drugiej kwarty była wręcz zabójcza w wykonaniu Orłów, a konkretnie w wykonaniu Andre Whyte’a, którego dwa przyłożenia zdobyte tuż przed gwizdkiem na przerwę sprawiły, że Eagles poczuli się znacznie pewniej w tym pojedynku. Sharks w pierwszych dwóch kwartach zaprezentowali się bardzo solidnie. Drużyna miała pomysł na grę, a szczególnie w defensywie sprawiała mnóstwo trudności faworyzowanym przeciwnikom.
W trzeciej kwarcie gra była bardzo wyrównana, a rywale wymieniali ciosy. Najpierw Eagles zablokowali odkopnięcie Sharks, a odzyskaną piłkę w pole punktowe wniósł Konrad Paszkiewicz. Natomiast kilka chwil później podobną sztuką popisał się defensywny liniowy Sharks Tomasz Sętkiewicz, który w polu punktowym przejął upuszczoną przez zawodników Eagles piłkę i tym samym zdobył dla Rekinów drugie przyłożenie w tym meczu.
Czwarta kwarta przyniosła znaczną przewagę Orłów, które bezlitośnie wykorzystały błędy popełnione przez Sharks. W ostatniej odsłonie meczu gospodarze aż trzykrotnie meldowali się z piłką w polu punktowym Rekinów. Ostatecznie mecz zakończył się bardzo wysokim zwycięstwem Eagles 52:14.
Pomimo tak wysokiej porażki Rekiny nie były wcale łatwym rywalem dla Orłów, a wynik nie oddaje tego co działo się na boisku. Mecz był bowiem wyrównanym widowiskiem. W szeregach Sharks zabrakło głównie egzekucji w decydujących momentach gry ofensywnej. Rekiny trzykrotnie były w czerwonej strefie Eagles, jednak nie były w stanie spożytkować tych szans. Natomiast Eagles bezlitośnie wykorzystali wszelkie błędy jakie w tym meczu popełnili rywale.
- Sharks zaskoczyli nas bardzo pozytywnie swoją grą. Prezentowali się solidnie, szczególnie w pierwszej połowie. Widać, że jest to dobrze poukładana drużyna, co wróży im dobrze na przyszłość. Jeśli chodzi o naszą grę, to w dzisiejszym meczu pojawiło się bardzo dużo błędów, mnóstwo kar, które wprowadziły nerwowość w nasze szeregi. Na pewno musimy nad tym popracować i wyeliminować te mankamenty z naszej gry. Naszym celem niezmiennie jest mistrzostwo. Na pewno będziemy walczyć w każdym meczu, a jak wiemy w play-off wszystko jest możliwe - powiedział Tomasz Ochnio, skrzydłowy Warsaw Eagles
- W pierwszej połowie zagraliśmy bardzo dobrze. Wówczas nawiązaliśmy równorzędną walkę z Eagles i pokazaliśmy na co nas stać. Niestety później brak skupienia w decydujących momentach i błędy z naszej strony sprawiły, że na przerwę schodziliśmy przegrywając 8:22. W drugiej połowie Orły wykorzystały swoje szanse i ostatecznie to nasi rywale dziś zwyciężyli. Osobiście cieszę się, że mecz był bardzo czysty. Wiele osób spodziewało się dużej ilości flag za przewinienia osobiste, ale zarówno my, jak i Orły podeszliśmy do tego meczu jak profesjonaliści. Skupiliśmy się tylko i wyłącznie na grze - powiedział po spotkaniu defensywny liniowy Warsaw Sharks, Mateusz Szczęk.
Najlepszym zawodnikiem Eagles był zdobywca aż trzech przyłożeń Andre Whyte, który w całym meczu uzyskał aż 24 punkty. Zawodnik ten w kolejnym już meczu jest liderem w ataku Orłów. Bardzo dobrze układała się jego współpraca z rozgrywającym Gregory’m Watsonem. W ofensywie bardzo pewnym punktem był Tomasz Ochnio, zdobywca pierwszego przyłożenia oraz adresat wielu podań zamienianych później na zdobycze jardowe, bądź pierwsze próby. W defensywie prym wiódł niezawodny Konrad Paszkiewicz. Na wyróżnienie zasługują również Charles McCrea, który w decydujących momentach powstrzymywał zawodników Sharks oraz dwaj linebackerzy - Piotr Sitek i Marcin Goc.
W ataku Rekinów znakomicie, szczególnie w pierwszej połowie, spisywał się Mikołaj Pawlaczyk, który swoimi biegami zdobywał sporo wiele jardów. Bardzo dobrze zagrał również rozgrywający Sharks Giorgio Bryant, oraz dwaj skrzydłowi: Jan Omeliańczuk i Mateusz Bednarczuk. W defensywie warto wyróżnić młodego cornerbacka Rafała Michaluka, który w kolejnym już meczu prezentuje się z dobrej strony. W drugiej linii obrony prym wiódł doświadczony Łukasz Wojtkowski, natomiast na linii na uwagę zasługuje gra Tomasza Sętkiewicza.
Po raz kolejny z jak najlepszej strony pokazali się kibice obu stołecznych ekip, którzy stworzyli fantastyczną atmosferę na meczu. W kulturalny sposób i z pełnym zaangażowaniem dopingowali swoich zawodników, ale jednocześnie doceniali udane zagrania przeciwników.
W swoim ostatnim meczu w ramach sezonu zasadniczego Eagles 22 maja zmierzą się na wyjeździe z Seahawks Gdynia. Sharks w piątek 20 maja wybiorą się maja do Białegostoku by rozegrać mecz z Primacol Lowlanders.
Warsaw Eagles - Warsaw Sharks 52:14 (8:0, 14:8, 8:6, 22:0)
I kwarta
8:0 przyłożenie Tomasza Ochnio po 33-jardowej akcji po podaniu Gregory’ego Watsona (podwyższenie za dwa punkty Andre Whyte)
II kwarta
8:8 przyłożenie Giorgio Bryanta po 15-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Giorgio Bryant)
14:8 przyłożenie Andre Whyte’a po 6-jardowej akcji biegowej
22:8 przyłożenie Andre Whyte’a po 22-jardowej akcji po podaniu Gregory’ego Watsona (podwyższenie za dwa punkty Andre Whyte)
III kwarta
30:8 przyłożenie Konrada Paszkiewicza po 11-jardowej akcji powrotnej po odzyskaniu piłki po zablokowanym kopnięciu rywali (podwyższenie za dwa punkty Andre Whyte)
30:14 przyłożenie Tomasza Sętkiewicza po odzyskaniu w polu punktowym piłki zgubionej przez rywali
IV kwarta
38:14 przyłożenie Andre Whyte’a po 37-jardowej akcji po podaniu Gregory’ego Watsona (podwyższenie za dwa punkty Gregory Watson)
44:14 przyłożenie Charlesa McCrea po 48-jardowej akcji powrotnej po odzyskaniu piłki zgubionej przez rywali
52:14 przyłożenie Karola Żaka po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Adrian Grudzień po podaniu od Karola Żaka)
Mecz obejrzało 500 widzów.
MVP meczu: Andre Whyte (running back Warsaw Eagles)
p. | ZESPÓŁ | M | Z/P | +/- | PKT |
---|---|---|---|---|---|
1. | Panthers | 8 | 7/1 | 281 | 14 |
2. | Seahawks | 8 | 7/1 | 138 | 14 |
3. | Lowlanders | 8 | 4/4 | 60 | 8 |
4. | Eagles | 8 | 5/3 | 144 | 10 |
5. | Husaria | 8 | 3/5 | -156 | 6 |
6. | Sharks | 8 | 2/6 | -165 | 4 |
7. | Kozły | 8 | 0/8 | -302 | 0 |