Linia defensywna
Na plus
Fot. Dariusz Jacek, Monarchs Ząbki. Aleksander Powar (5) notuje swój pierwszy strip-sack w sezonie 2018.
Na pierwszy plan wybijają się trzej zawodnicy. Bardzo duże spustoszenie w szeregach rywali siał powracający do PLFA edge rusher Łukasz Lau. Zawodnik Kozłów bardzo często był pod grą, i nawet gdy sam nie notował powaleń to skutecznie zamykał akcje ułatwiając prace swoim kolegom.
Na plus należy zaliczyć występ liniowego Monarchs - Aleksandra Powara. Zanotował świetny mecz, zaliczył strip-sack oraz sprawiał wrażenie pełnego energii do ostatniego gwizdka sędziego.
Na koniec wyróżnimy przedstawiciela drugiej ekipy z Mazowsza czyli zawodnika Orłów - Piotra Grzywanowskiego. Brał udział w wielu zatrzymaniach biegaczy Husarii i z pewnością był wyróżniającym się zawodnikiem obrony Eagles.
Na zero
Dobry występ zaliczył kolejny zawodnik Eagles - Michał Gralewski. Zrobił co należało, jednak przy bardzo dużo biegającej środkiem Husarii mógł zaliczyć mecz życia pod względem statystyk. Zabrakło kilku powaleń by jego nazwisko pojawiłoby się z rubryce wyżej.
Na minus
Ciężko doszukać się jakiś błędów na linii. Być może trenerzy będą mieli do swoich zawodników więcej uwag, jednak nikt chyba nie zasłużył by po tej kolejce być na minusie.
Linebackers
Na plus
Fot. Krzysztof Pawlaczyk. Maciej Jaroszewski (56) notuje kolejne powalenie i po pierwszej kolejce jest liderem Topligi w tej kategorii.
Ta kolejka to pokaz gdy na tej pozycji. Zdominowali ją bezwzględnie dwaj reprezentanci Polski: Maciej Jaroszewski z Husarii i Szymon Barczak z Kozłów.
Szczecinianin swoją szybkością siał popłoch podczas akcji Eagles i zaliczył największą liczbę tackli w tej kolejce (7). Zagrał świetny mecz i to mimo problemów ze skurczami, które łapały go już do końca pierwszej polowy. Strach pomyśleć, jaki wynik by wykręcił gdyby był w 100% zdrowy.
Z kolei kapitan kadry i Kozłów zagrał iście po profesorsku. Znakomicie drygował całą obroną, zaliczył sporo powaleń a także miał defensywną akcję kolejki – przechwycił piłkę podczas nieudanego 2-PT conversion i przebiegł z nią całe boisko zdobywając safety dla swojej drużyny.
Trzeba przyznać że obaj zawodnicy podnieśli bardzo wysoko poprzeczkę już w 1 kolejce. Wyścig o tytuł defensywnego MVP sezonu zaczął się z wysokiego C.
Na zero
Norbert Szczęsny z Husarii zagrał bardzo dobry mecz. Był liderem kapitanem swojej formacji i starał się drygować swoimi kolegami. Robił to bardzo skutecznie bo Husaria straciła tylko 1 przyłożenie. Na pewno na uznanie zasługują jego powalenia leadblockerów, które bardzo ułatwiały jego kolegom zatrzymywanie akcji biegowych. Norbert zagrał bardzo zespołowo i zasłużył na wyróżnienie.
Konrad Filipiak z Eagles – podobnie jak wspominany wyżej Norbert zagrał bardzo zespołowo. Wielokrotnie ułatwiał kolegom akcje poświęcając swoje ciało do walki z zawodnikami bez piłki. To po jego akcji Eagles jedyny raz w tym meczu przejęli piłkę (FF na Noah Whittle).
Na minus
Podobnie jak w przypadku linii defensywnej – ciężko wychwycić czyjeś błędy na tyle, by go tutaj wpisać. Formacje defensywne zagrały dobre spotkana i ganienie pojedynczych zawodników pozostawmy tym razem trenerom.
Defensive backs
Na plus
Fot. Dariusz Jacek, Monarchs Ząbki. Artem Nitiewski (43) na boisku był widoczny nie tylko dzięki swojej charakterystycznej fryzurze.
Najbardziej widoczny nie tylko ze względu na swoją grę ale także na charakterystyczną fryzurę był Artem Nitiewski z Monarchs. Co prawda gra on trochę jako hybryda safety z linebackerem, to jednak należy go wyróżnić razem z DB’s. Był bardzo aktywny, pokazał wielkie serce i chęć do gry. Był liderem powaleń meczu oraz został wiceliderem Topligi po 1 kolejce. Widać, że Olaf Werner ma w swojej defensywie kandydata do tytułu Hammer of the year.
Równie efektywne powalenia notował z drugiej strony boiska – poznaniak Damian Łuc. Jest to bardzo szybki zawodnik, nie bojący się kontaktu i tacklujący z dużą siłą. Pokazał, że Kozły uderzają mocno i zdecydowanie. Świetnie wspomagał korpus linebackerów w zatrzymywaniu akcji na LOS.
Ostatnie wyróżnienie trafia do Jurka Wieczorka. Zawodnik Husarii zaliczył 3 powalenia, ale co ważniejsze, praktycznie wyłączył z gry każdego receivera, którego przyszło mu kryć. A przecież korpus skrzydłowych Eagles należy do najlepszych w lidze. Widać że poprawił zatrzymywanie biegów w porównaniu do zeszłych lat, co czyni go praktycznie kompletnym zawodnikiem na swojej pozycji.
Na zero
Oskar Skorzybót z Husarii – zagrał poprawnie i w sumie wydatnie pomógł Jurkowi w mocnym ograniczeniu gry podaniowej Eagles. Niestety, nie był tak skuteczny w wspomaganiu kolegów przy zatrzymywaniu biegów i z pewnością nad tym musi jeszcze popracować.
Jakub Laskowski z Monarchs – co prawda jest nominalnym linebackerem, ale w defensywie Olafa Wernera granice pomiędzy LB a DB dość mocno się zacierają. Zaliczył wiele powaleń i bardzo dał się we znaki wszystkim Kozłom, którym przyszło mieć piłkę w rękach.
Na minus
Tutaj nie będzie indywidualnego wskazania, ale na pewno lepszy mecz mogli zagrać cornerzy Monarchs. Zawodnicy z Poznania z łatwością dochodzili do piłek rzucanych przez Partyka Barczaka, wygrywali z kryciem praktycznie przez cały mecz. Jedynie ich „maślane” palce uratowały cornerów Monarchs przed statystyczną kompromitacją.
Special Teams
Na plus
Fot. Krzysztof Pawlaczyk. Piotr Pamulak (7) poza skutecznymi kopnięciami starał się zdobyć punkty również jako skrzydłowy.
Na plus musimy wskazać pierwszego kopacza, który skutecznie trafił kopnięcie z pola czyli Piotra Pamulaka. Pierwszy celny field goal w tym roku to również zasługa jego kolegów z formacji specjalnej. Piotr ostatecznie zdobył 4 punkty i trener Kirk Mastromatteo musi się cieszyć, że będzie mógł korzystać właśnie z niego w kluczowych momentach.
Na minus
Kicking unit Husarii Szczecin. Husarzom zabrakło 2 punktów do zwycięstwa a przecież dwukrotnie kopali z pola. Raz Damian Kościelski nie trafił, a drugi raz został zablokowany. Nie twierdzę, że kosztowało ich to zwycięstwo, ale mecz mógłby potoczyć się zupełnie inaczej, gdyby formacja kopiąca wystarczająco dużo trenowała ten element. Do poprawy!