W pierwszych stołecznych derbach w Toplidze było wszystko: niemal dwa tysiące widzów, piękna pogoda, wspaniała atmosfera, ciekawe stoiska, znana aktorka wykonująca rzut monetą oraz multum niesamowitych akcji. Tyle, że to wszystko – wybaczcie - niejako bez przeciwników.
Do momentu, kiedy Magdalena Różczka i los nie zadecydowały, która ze stron rozpocznie mecz wszystko układało się dobrze. Obie ekipy w bojowych nastrojach wybiegły na murawę. Na trybunach zasiedli fani Spartans i Eagles z potężnymi flagami. Atmosfera „walki o miasto” unosiła się w powietrzu. Tyle, że wszystko to było nieco na wyrost. Różnica w położeniu w tabeli warszawskich załóg i ich dotychczasowe dokonania w Toplidze zdradzały zawczasu, że starcie nie będzie przebiegało pod hasłem „kto”, ale „iloma”. Tym nie mniej dla stolicy od lat zazdroszczącej derbów Wrocławiowi przyszła pora na własny... szlagier? Powiedzmy - zalążek.
Na raz, na dwa...*
Dość powiedzieć, że Eagles pierwsze punkty położyli już w trzeciej akcji meczu. Rozpoczynający kick off Spartanie posłali na aut. Potem szybko zatrzymali bieg środkiem Jakuba Juszczaka. Ale na podanie Shane`a Gimzo do Krzysztofa Stojaka już nic nie mogli poradzić. Zagranie, które w sumie przyniosło 53 jardy i sześć punktów otworzyło festiwal Orłów, w którym dzielnie partycypował również Marcin Łojewski. Kopacz Eagles strzelał między słupki po przyłożeniach w tym spotkaniu aż dziewięciokrotnie, nie myląc się ani razu! Ale zanim pojawiła się przed nim druga okazja to Spartanie mieli swoją szansę w ataku. Odebrali bardzo krótki kick off i ruszyli do przodu. Grający pierwsze skrzypce w ekipie gości Tomasz Ochnio próbował sforsować pierwszą linię Orłów, ale nadział się na tam na Tomasza Szczeszka, który zgasił ten bieg w zarodku. Druga piłka również trafiła do skrzydłowego Spartan, ale i tym razem został zatrzymany bez zysku. Do tego doszło nieudane podanie Tomasza Znidericza i jego ekipa musiała ratować się puntem. Czyli w ofensywie gości nie zaszły znaczące zmiany. Wciąż ogromne problemy ze zdobywaniem pierwszych prób a cztery podejścia to dla nich zdecydowanie za mało. Dla Eagles było to aż nadto. Bieg Juszczaka co prawda sprawnie zatrzymał Dariusz Poświata, ale po chwili Witold Szpotański zdobył nowy zapas prób. A zaraz powtórzył to Clarence Anderson, który za sprawą podania od Gimzo zainkasował kilkanaście jardów. Rozgrywający oraz Szpotański w dwóch biegach przenieśli miejsce wznowienia pod pole punktowe skąd formalności dopełnił Dawid Więckowski wbijając się z impetem po przyłożenie.
...Spartiatę za uszy złap*
Obiór kopnięcia wykonał Jakub Szymczyna. Dość dziwny miał pomysł na tę akcję. Najpierw czekał aż potężny kick off dotoczy się pod pole punktowe. Potem złapał piłkę i... przyklęknął. W dość niewygodnej pozycji znaleźli się jego kompani. To pogorszyło się jeszcze za sprawą Tomasza Szczeszka, który ponownie ekspresowo dopadł Ochnia. Dość powiedzieć, że po chwili Spartanie znów odsyłali piłkę z powrotem do Eagles. Tam czekał już na futbolówkę Anderson, który zaniósł ją w pole punktowe rywali. Ale niedługo cieszył się z tego rajdu, ponieważ sędziowie cofnęli rezultat tego zagrania. Na środku pola blokiem w plecy uraczył rywala Dominik Koniusz, co przekreśliło niemal cały bieg Andersona. Orły przeszły do ataku pozycyjnego. Krótkie podanie do Szymona Modzelewskiego dało kilka jardów, ale bieg Gimzo został momentalnie zatrzymany przez Piotra Sitka. Kolejna piłka powędrowała do Modzelewskiego pod pole punktowe, ale tutaj uratował swoich kolegów safety Łukasz Kierepa nie dopuszczając przeciwnika do odbioru. Również Michałowi Śpiczko i Andersownowi nie udało się złapać dedykowanych im rzutów. Pozostała tylko jedna próba. Tym razem piłka powędrowała do Clarence`a niemal od razu. Udało mu się wyminąć około sześciu obrońcom, ale w końcu dopadł go za linią wznowienia Tomasz Piskała. Spartanie zdołali zatrzymać ofensywę gospodarzy. Ale nie byli w stanie wyprowadzić własnej. Jedno udane podanie do Ochnia dało tylko kilka jardów zysku. W trzeciej próbie przez linię defensywną Spartan przedarł się Krzysztof Dreger a rozgrywający gości zamiast próbować wymanewrować potężnego obrońcę uklęknął i przygotował się na najgorsze. Liniowy Eagles solidnie staranował rywala i tym samym udaremnił marzenia o pierwszej próbie. Spartanie znów odkopali piłkę.
Wszystkie przyłożenia Orłów są*
Gospodarze ruszyli po kolejne zdobycze. I mimo że obrona rywali powaliła dość szybko rozgrywającego (znów Piotr Sitek) a także Jakuba Juszczaka to zaliczyła również dwie kary: za późne uderzenie oraz za niedozwolone utrudnianie złapania podania (DPI). To pomogło Orłom w przesuwaniu się pod pole punktowe, gdzie po chwili wbiegł Anderson. Na tego zawodnika Spartanie nie mogli znaleźć żadnego rozwiązania. Przy próbie podwyższenia, kiedy Łojewski już brał rozpęd nastąpiła nieoczekiwana zmiana planów. Prawdopodobnie niezbyt udany snap i problemy z opanowaniem piłki przez trzymacza, Filipa Mościckiego, zmusiły go do wykonania innej akcji. Niczym niezrażony podniósł futbolówkę i posłał ją do... Caleba Singletona, który zainkasował dwa punkty. Po chwili jednak i Łojewski mógł wykonać kopnięcie. A wszystko to za sprawą niepozornego zawodnika - Dominika Koniusza. Ten bardzo doświadczony defensive back niewiele chwil później przechwycił podanie Znidericza i zaliczył przyłożenie. Wkrótce piłkę rzuconą przez rozgrywającego gości przejął Mateusz Adamczewski. Do grona podwyższających wynik dołączyli jeszcze w tej połowie Piotr Osuchowski oraz ponownie Anderson. Schodząc na przerwę Orły prowadziły 43:0 zaś Spartanie byli bezradni. Sporadyczne akcje w ataku Tomasza Ochnio czy Artura Makary nie pozwalały na wypracowanie dłuższej serii. W obronie zaś pojedyncze powalenia nie były w stanie zastopować prących naprzód gospodarzy.
Orzeł rakietą ucieka*
Podobnie miały się sprawy w drugiej połowie spotkania. Spartans rozpoczynali w ataku, ale momentalnie interweniował na linii Konrad Paszkiewicz wymuszając na rywalach stratę piłki i dając kolegom z ofensywy szansę na punkty. Pierwsze podanie poszybowało do Filipa Mościckiego i dało kilkanaście jardów zysku. Drugie do Andersona, który dołożył do swojego dorobku kolejne sześć punktów. A po chwili ponownie zdobył przyłożenie. Ale zanim to się stało Spartanie byli w ataku. Bieg Bartosza Depczyńskiego szybko zgasił Radosław Wiankowski. Znidericz nieskutecznie rzucał do Patryka Grabarczyka a potem do J Lunda. Efekt był taki, że znów w czwartej próbie trzeba było odkopać piłkę. Tylko zamiast ratunku za pomocą tej akcji Spartanie ściągnęli sobie na głowę większy kłopot – taniec Andersona. Ten złapał piłkę w okolicach 25. jarda połowy Eagles i ruszył do przodu. Umiejętnie korzystając z bloków kolegów a także z własnej, fenomenalnej szybkości i zwinności sprawił, że widzowie z zapartym tchem obserwowali jego zmagania. Trudno powiedzieć jak wiele jardów w sumie przebiegł w tej akcji w poprzek, wstecz, po skosie, na boki i do przodu oraz ile wykonał zwodów i uników, ale skończył dopiero, gdy sędziowie podnieśli ręce do góry. Z pewnością jedna z najbardziej niesamowitych akcji w tym sezonie! Później tempo meczu nieco osłabło. Nie przeszkodziło to jednak Marcowi Airhartowi w zaliczeniu przechwytu i przyłożenia. Wkrótce rzut Znidericza padł także łupem Singeltona. Na pozycji rozgrywającego w ekipie gospodarzy pojawił się Filip Mościcki a na skrzydle weteran – Jakub Zduń. I ta dwójka w jednej z akcji była bliska przyłożenia. Podanie zostało złapane dosłownie centymetry przed polem punktowym. To, co nie udało się Zduniowi wykonał po chwili sam rozgrywający wbiegając za linią ofensywną po przyłożenie. Agonię Spartan w ataku zakończył Dominik Koniusz po raz drugi tego dnia przechwytując piłkę. Pierwsze stołeczne derby w stolicy przeszły do historii.
Dość już tego człap, człap*
Spartanie wciąż mają ogromne problemy z konstruowaniem ataku. Podania Znidericza to raj dla obrońców – bezpośrednio po przechwytach padły tego dnia dwa przyłożenia. A inne przejęcia pośrednio doprowadziły do kolejnych punktów. Przy akcjach podaniowych brakuje dokładności zaś przy biegowych – bloków. Efekt jest taki, że rzadko kiedy Spartanom udaje się zdobyć pierwszą próbę. Nie mówiąc już o punktach. Obrona gości – wbrew wpuszczonym 71 punktom – nie zaprezentowała się aż tak źle. W obu formacjach pojawiały się rzadkie przebłyski, które pozwalają mieć nadzieję, że przyszłoroczne derby mogą być nieco mniej jednostronne.
Eagles zaś pokazali, że poza Andersonem, którego blask przyćmił pozostałych zawodników, cały czas poszerzają wachlarz zagrywek. Po odejściu Adama Nawrockiego i Kamila Krekory zdołali odbudować korpus running backów za sprawą Jakuba Juszczaka i Witolda Szpotańskiego, którzy coraz lepiej spisują się przy biegach. Na skrzydłach coraz lepiej prezentuje się Szymon Modzelewski oraz Michał Śpiczko. Wydaje się, że Eagles stają się coraz lepsi i jeśli ta forma będzie nadal rosła chyba znów „dojdą” na Narodowy.
* śródtytuły powstały na bazie luźnej adaptacji piosenek Majki Jeżowskiej (tekst Jacek Cygan) pod których znakiem przebiegały występy cheerleaderek Warsaw Eagles Bell Arto podczas sobotnich derbów, które odbywały się dokładnie w Dzień Dziecka.
Skrót:
Retransmisja:
Wypowiedzi:
„Miłe” spotkanie
Z Arturem Makarą, running backiem Warsaw Spartans, rozmawiał Marcin Fijałkowski.
Pierwsze derby Warszawy za nami – jak wrażenia?
To można łatwo i krótko podsumować: bardzo nieudany mecz. W ofensywie poszło słabo – akcje się nie układały. W obronie nieco lepiej – sądzę, że ta formacja spisała się nieźle. Sporo punktów straciliśmy po przechwytach, kiedy na boisku był właśnie atak. Ogólnie mieliśmy zbyt wiele strat i dużych błędów. Co do atmosfery to szczerze powiedziawszy spodziewaliśmy się brutalniejszej gry i większej ilości kontuzji, ale Eagles pokazali klasę. Zagrali bardzo twardo, ale nie chamsko. To drużyna, którą obserwuję od lat, dlatego cieszyłem się, że mogliśmy się zmierzyć.
Dlaczego Spartanie nie radzą sobie w meczach?
Potrzebny jest balans w ofensywie i egzekwowanie zaplanowanych zagrywek. Czasami biegi wyglądają nieźle, ale za to podania fatalnie. Lub na odwrót. Nie zdarzyło się, żeby obydwa rodzaje akcji wychodziły nam poprawnie w jednym spotkaniu. Do tego dochodzą nieprzebrane ilości błędów. Musimy lepiej i sprawniej wprowadzać do gry to, czego uczą nas trenerzy.
Porażka za porażką – jak sobie z tym radzicie?
W niższych ligach patrzyłem na drużyny, którym nie układał się sezon. Zawodnicy wielu z nich łatwo wpadali w przygnębienie a potem przychodziła pora na kłótnie i problemy w zespole. U nas tego nie ma. Obyśmy dalej wytrwali w zgodzie i w miarę dobrej atmosferze, która ciągle nas nie opuszcza. Cały czas bardzo wiele się uczymy i staramy się wyciągać wnioski z każdego spotkania.
I jakie płyną na następny sezon?
Trzeba ciężej pracować. To najważniejsza lekcja. Nie wystarczą trzy treningi w tygodniu i siłownia. Futbol musi się stać dla nas życiem. Dlatego przed następną edycją trzeba będzie jeszcze bardziej podkręcić tempo w przygotowaniach.
Uwielbiam tacklować!
Z Marc-Averym Airhartem, linebackerem Warsaw Eagles, rozmawiał Marcin Fijałkowski.
Macie sobie coś do zarzucenia?
To był bardzo dobry mecz. Wszyscy zagrali twardo i z pasją. Każdy z nas zrobił to, co miał do zrobienia. Mieliśmy zwyciężyć i tak się stało. Ale to nie jest tak, że czujemy się wspaniale i spoczniemy na laurach. Mamy wiele rzeczy do poprawienia i daleko nam do doskonałości.
Czy rywale czymkolwiek Was dziś zaskoczyli?
Byliśmy dobrze przygotowani na zagrywki Spartan. Nie pokazali nic nowego w porównaniu do poprzednich meczów z innymi rywalami. Wiedzieliśmy, że wyjdą bardzo zmotywowani i zagrają twardo.
Jaki jest sekret tak wielu powaleń w jednym meczu...
Muszę dobrze orientować się w każdej akcji ofensywnej przeciwnika i wyszukać sobie zadanie. Trzeba znaleźć się jak najszybciej we właściwym miejscu i zatrzymać rywala z piłką. Na tym polega dobra obrona i to jest najważniejsze.
...i przechwytu?
Popatrzyłem na ich rozgrywającego. Spoglądał w lewo, więc ja skierowałem się na moją prawą stronę. Tak jak się spodziewałem – posłał piłkę właśnie w tamto miejsce. Podanie było dość płytkie i krótkie, więc nie miałem problemów z jego złapaniem. A szczęście dopisało na tyle, że udało mi się dobiec do pola punktowego.
W takim spotkaniu łatwiej powalać?
Traktuję każdy mecz bardzo poważnie. Uwielbiam tacklować – co chyba widać (śmiech) – i to staram się robić. Nie było ani łatwiej, ani trudniej niż zazwyczaj. Dzisiaj również miałem z tego wiele frajdy.
Warsaw Eagles - Warsaw Spartans 71:0 (14:0, 29:0, 14:0, 14:0)
I kwarta
7:0 przyłożenie Krzysztofa Stojaka po 53-jardowej akcji po podaniu Shane'a Gimzo (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
14:0 przyłożenie Dawida Więckowskiego po 2-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
II kwarta
22:0 przyłożenie Clarence'a Andersona po 2-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Caleb Singleton po podaniu Filipa Mościckiego)
29:0 przyłożenie Dominika Koniusza po 30-jardowej akcji po przechwycie (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
36:0 przyłożenie Piotra Osuchowskiego po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
43:0 przyłożenie Clarence'a Andersona po 14-jardowej akcji po podaniu Shane'a Gimzo (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
III kwarta
50:0 przyłożenie Clarence'a Andersona po 25-jardowej akcji po podaniu Shane'a Gimzo (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
57:0 przyłożenie Clarence'a Andersona po 75-jardowej akcji powrotnej po odkopnięciu (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
IV kwarta
64:0 przyłożenia Marca-Avery’ego Airharta po 15-jardowej akcji powrotnej po przechwycie (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
71:0 przyłożenie Filipa Mościckiego po 1-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Marcin Łojewski)
Mecz obejrzało 1800 widzów.
MVP meczu: Clarence Anderson (skrzydłowy Warsaw Eagles)
p. | ZESPÓŁ | M | Z/P | +/- | PKT |
---|---|---|---|---|---|
1. | Seahawks | 10 | 8/2 | 224 | 16 |
2. | Eagles | 10 | 7/3 | 235 | 14 |
3. | Kozły | 10 | 4/6 | -32 | 8 |
4. | Spartans | 10 | 0/10 | -513 | 0 |
p. | ZESPÓŁ | M | Z/P | +/- | PKT |
---|---|---|---|---|---|
1. | Devils | 10 | 9/1 | 267 | 18 |
2. | Giants | 10 | 8/2 | 360 | 16 |
3. | Rebels | 10 | 2/8 | -251 | 4 |
4. | Steelers | 10 | 2/8 | -290 | 4 |